Artykuł związany z zanikającą od lat siecią połączeń autobusowych z Izbicy spotkał się z Państwa dużym zainteresowaniem. A czy zastanawialiście się Państwo choć przez chwilę jak wyglądała analogiczna komunikacja w okresie międzywojennym? Z jakimi problemami musieli mierzyć się ówcześni mieszkańcy izbickiej osady, którzy wybierali podróż autobusem? Nie były to tylko kwestie związane z fatalnym stanem dróg. Jak wszyscy doskonale wiemy II Rzeczpospolita nie była państwem jednolitym narodowościowo. W samej Izbicy w drugiej połowie lat trzydziestych więcej niż połowę mieszkańców stanowili nie Polacy, lecz Żydzi. W samej osadzie, a zwłaszcza w pobliskich wsiach takich jak Pasieka czy Tymień mieszkało również sporo Niemców. Różnorodne pochodzenie miało oczywiście swoje odzwierciedlenie w różnej przynależności religijnej poszczególnych obywateli. Przewozem zarobkowym w Izbicy zajmowali się Polacy jak i Żydzi. Podróżny musiał więc nie tylko analizować rozkład jazdy, ale też uwzględniać święta, w tym nie tylko polskie, ale również żydowskie.
Na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych przewóz zarobkowy w Izbicy prowadzili: Dawid Jakubowicz, obsługiwał trasę Izbica - Koło (autobus o numerach rejestracyjnych Ł.D. 81626); spółka Dawida Łepka i Franciszka Kopczyńskiego, która realizowała połączenia z Izbicy do Łodzi (autobus o numerach rejestracyjnych Ł.D. 80413); Konstanty Konopka, którego przedsiębiorstwo świadczyło usługi na szlaku Włocławek-Izbica-Koło (autobus o numerach rejestracyjnych Ł.D. 1478) oraz Izbica - Łódź (autobus o numerach rejestracyjnych Ł.D. 80441) oraz spółka Gerszona Świętosławskiego, Dawida Wilczyńskiego i Hersza Bombasa (autobus o numerach rejestracyjnych Ł.D. 80624).
Oczywiście część podróżnych nie była skłonna akceptować faktu, iż część kursów była przez Żydów wstrzymywana, przede wszystkim w soboty. Inni z kolei o świętach żydowskich po prostu zapominali, co mogło prowadzić nawet do utraty planowanego dochodu. Tak też było w przypadku jednego z mieszkańców Izbicy, który swoją historią podzielił się z czytelnikami "ABC Kolskiego", którego całość przeczytają Państwo na skanie artykułu dołączonego do dzisiejszego posta.
Oczywiście wstrzymywanie kursów nie było jedynym problemem pasażerów. Autobusy były bardzo często przeładowane, w tym zwłaszcza w dni targowe i jarmarczne. Kierowcy potrafili nierzadko zabierać 24 pasażerów zamiast 16, przez co wewnątrz pojazdów panował ogromny tłok. Podróżni skarżyli się również, że kierowcy często podejmują pracę w stanie nietrzeźwym, a pędząc wśród furmanek mogą spowodować wypadek. Co gorsza zimą kursy zawieszano, gdyż służby drogowe nie były kompletnie przygotowane do odśnieżania dróg.
Obok artykułu z "ABC Kolskiego" z końca lat dwudziestych ubiegłego wieku (udostępnionego przez p. Konrada Kołodziejskiego), zamieszczam skan dokumentu z Archiwum Państwowego w Poznaniu. Oddział w Koninie z wykazem zgłoszonych do Starostwa Powiatowego w Kole przedsiębiorstw przewozowych zarobkowych oraz zdjęcie ilustracyjne autobusu przemierzającego trasę Miechów - Kraków w maju 1932 r. (niestety nie dysponuje żadnym przedwojennym zdjęciem, który utrwaliłby autobus w Izbicy lub najbliższej okolicy, a może dysponują Państwo takowym?)
Miłej lektury.
BŁAŻEJ NOWICKI
[Artykuł 'Izbica' z kłopotami z połaczeniem autobusowym w tle] [Wykaz zgłoszonych przedsiębiorstw przewozowych zarobkowych] [Autobus na trasie Miechów - Kraków w maju 1932 roku, zdjęcie ilustracyjne]
[Skomentuj na Facebooku]
|